piątek, 26 czerwca 2020

Strach, który powraca




RECENZJA PRZEDPREMIEROWA



Stachula udowadnia, że miłość potrafi zmienić życie w piekło. Mroczny i niepokojący thriller

~ Wojciech Chmielarz (cytat z okładki).



Nic nie jest tak idealne - jak na zdjęciach w mediach społecznościowych. 

Autorka książki “Strach który powraca” zabiera nas do prywatnego życia trzyosobowej rodziny, małżeństwa Adama i Anity oraz ich trzyletniej córeczki Amelki. Małżeństwo nie jest ze sobą szczęśliwe, co również negatywnie wpływa na ich dziecko. Anita, mająca z tyłu głowy problemy z zajściem w ciąże, jest całkowicie oddana córce, zapominając o mężu. Na każdym kroku daje mu do zrozumienia, że nie opiekuje się domem, dzieckiem, nie robi nic by jego dwie najważniejsze kobiety były szczęśliwe. Ponadto wracają do niej przykre wspomnienia o zdradzie męża, dlatego też nie jest w stanie zaufać mu ponownie. Adam nie jest w stanie wytrzymać takiego traktowania. Pomimo starań odsuwa się od Anity i miłość przeradza się w nienawiść. Pocieszenie znajduje w ramionach koleżanki z pracy, kolejnej kochanki, Pauli. Oprócz problemów w życiu osobistym Adam ma poważne problemy w pracy. Zamiast awansować popełnia błąd w zarządzaniu logistycznym transportem i musi ponieść za to poważne konsekwencje. Otoczeniu wydaje się, że jest to idealna rodzina, kochające się małżeństwo, ale prawda jest zupełnie inna.. Nikt nie zna ich sekretów, problemów oraz nie odczuwa nienawiści tych dwojga.

Pewnego dnia Anita zostawia córeczkę u rodziców i znika bez śladu….

W międzyczasie poznajemy przeszłość bohaterki, która miała skłonność do opuszczania miejsca zamieszkania bez informowania o tym nikogo. Czy to kolejny spełniony kaprys Anity? Odpoczynek od codziennych obowiązków, wychowywania dziecka, braku czułości ze strony męża? Czy zaaranżowane porwanie?
Co ma wspólnego z Anitą kolejny bohater thrillera, Eryk, który jest niespełnionym artystą, stale poszukującym miejsca do życia?
Mogłoby się wydawać, że Eryk, który odgrywa rolę wolnego ptaka, powinien cieszyć się ze swojej wolności, braku stałych obowiązków, możliwości zwiedzania świata… ale tak jak każdy skrywa pewne sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.


Zachęcamy Was do przeczytania książki Strach który powraca. Historię poznajemy z perspektywy 3 bohaterów (Anity, Adama i Eryka), dlatego możemy zapoznać się ze stanem emocjonalnym każdego bohatera oraz zrozumieć jego stan psychiczny. Warto skoncentrować się na tym, że to co widzimy z zewnątrz, nie jest tożsame z prawdziwymi problemami, które przeżywa każda z postaci. Przy okazji możemy zrozumieć, że niespełniona miłość faktycznie potrafi zmienić życie w piekło..





wtorek, 23 czerwca 2020

Rany się nie goją.



Czy czas leczy rany ?


Czy 
Można wyleczyć się ze złych wspomnień atakujących duszę i ciało w każdą noc?

Czy błędy z przeszłości będą krążyły za nami całe życie?

“Rana” koncentruje się na historii głównej bohaterki Klementyny, która próbuje wyprzeć się swojej tragicznej przeszłości. Pomimo tego że szuka przyczyn, poszukuje winnych swoich czynów, prawda nie daje o sobie zapomnieć.

Czy popełnienie wielkiego grzechu jest tylko jej winą? Czy poszukiwanie innych winnych jest właściwe i czy nie powinniśmy jednak zsyłać Klementyny do piekła ?

Zastanówmy się nad tym czy błędy, które popełniamy są konsekwencją tylko naszego toku rozumowania, przyjętych wartości, czy może są również wynikiem środowiska w którym żyjemy ?

Jak bardzo na nasze zachowanie wpływają inni ludzie, a nawet sytuacja polityczna i gospodarcza? A może jest to późna konsekwencja nieodpowiedniego wychowania? Czyż nie oddziałuje ono na to jakie postawy przyjmiemy w przyszłości?

Z drugiej strony… jak straszne sytuacje muszą się zdarzyć w przeszłości, aby skłonić człowieka do zabójstwa ? 
Bo...dlaczego zabijamy? Co w nas jest? Co się budzi? Skąd to się wyzwala? Mówiąc o zabójstwie nie myślmy tylko o pozbawieniu drugiego człowieka życia. Zabijamy też myśli, marzenia, nadzieję, siebie samych od wewnątrz…

Tak właśnie robią bohaterowie, których wykreował autor.

Wojciech Chmielarz, oprócz postaci Klementyny, stworzył jeszcze wielu destrukcyjnych bohaterów. Każdy z nich poniekąd niszczy siebie i swoich najbliższych.

W czasie czytania Rany można zastanowić się nad odpowiedzią na pytanie:
Czy jeden człowiek może zniszczyć wiele żyć?

Jak się okazuje to nie takie trudne.. 
Aby to zrozumieć spotkajmy się czytając "Ranę" z Elżbietą, Zofią, Karoliną, Marysią, Gniewomirem, Michałem i Mirkiem. Podyskutujmy z nimi o samobójstwach, niechcianych ciążach, romansach, bezmyślności, samotności, alkoholizmie, depresji, odwadze i głupocie. Czyli po prostu o łamaniu norm, zasad i własnych wartości. Bohaterowie są różnorodni dlatego czytelnik może odszukać w danej osobie podobieństwa do samego siebie. Czy nie każdy z nas ma pewne tajemnice, przypadłości, bądź rany, które nie chcą się zagoić pomimo upływu czasu? Każdy z bohaterów został w pewien sposób skrzywdzony...
Te krzywdy są z nimi przez całe życie. 
Rany się nie goją.





czwartek, 18 czerwca 2020

Nasza Łódź czyli Ziemia Obiecana




“Łódź się budziła” 



To nasze miasto. Miasto, które znamy, a jednocześnie jest dla nas wielką tajemnicą… Miasto, które jeszcze nie tak dawno temu było zupełnie inne. 
Każdy mieszkaniec Łodzi powinien sięgnąć po lekturę
W. Reymonta “Ziemię Obiecaną”. 

Sam tytuł brzmi obiecująco. Sugeruje, że Łódź to miasto, które dla każdego miało być miejscem nadziei. Łódź, miastem spełniającym potrzeby. Łódź, miastem przyszłości. Łódź, miastem rozwoju kariery…. jednakże czy dla każdego rozkwitająca Łódź XIX-ego wieku faktycznie była Ziemią Obiecaną?

Otóż nie. Wręcz przeciwnie, po przeczytaniu książki dojdziecie do wniosku, że tytuł jest wręcz ironiczny, ponieważ trudno było przetrwać w przemysłowej Łodzi… 

Władysław Reymont ukazał przede wszystkim różnice w społeczeństwie wynikające z posiadanego majątku oraz pochodzenia. W przemysłowym mieście spotykamy się z bogatymi fabrykantami, którzy tak bardzo kontrastują z biednymi robotnikami, skazanymi na śmierć z powodu licznych chorób, wynikających ze złych warunków mieszkaniowych oraz braku pieniędzy na żywność i lekarstwa. Między nimi ukazana jest klasa średnia, składająca się z inteligencji, która jest wyrozumiała wobec robotników i chce im pomóc, a jednocześnie nie rozumie norm panujących w “lepszych kręgach”. 

Jednym z najbogatszych przemysłowców, nazywanym “Królem bawełny” jest H.Bucholc, który uważa się za najważniejszą jednostkę na świecie i poniża wszystkich pracowników. Zbyt dużym poczuciem własnej wartości dorównuje mu rodzina Edelmanów, Kesslerów, Mendelsohnów. Wszyscy członkowie wybitnej klasy wyższej uważają, że pieniądz oraz posada jest najważniejsza i są to główne czynniki przy wybieraniu znajomych oraz partnerów/partnerek dla swoich dzieci. Kobiety pochodzące z bogatych domów, nazywane przez bohaterów niższej klasy “głupimi gęsiami” i “kozami”, marzą o wielkiej miłości ściśle powiązanej z majątkiem przyszłego “ukochanego” oraz jego poziomem życia. Oprócz snucia wielkich marzeń, stale się nudzą i wymagają od innych ludzi rozrywki. Mężczyźni natomiast myślą tylko o interesach oraz o swojej pozycji. Nikt z nich nie interesuje się zwykłym człowiekiem, a udział w charytatywnych zbiórkach jest spowodowany tylko i wyłącznie chęcią pokazania się społeczeństwu. Wydawać by się mogło, że ci ludzie nie mają sumienia, empatii, miłości do nikogo innego - oprócz pieniędzy. 

Wśród klasy średniej, osób, które nie posiadają wielkiego majątku związanego z prowadzeniem fabryki, można wyróżnić kilku bohaterów wywodzących się ze szlachty. Jest to Anka (narzeczona Adama Borowieckiego), A. Borowiecki, K. Trawiński, M. Wysocki, S. Starzewski, Horn. Są to osoby, które przejawiają zupełnie inne podejście do życia. Przyjmują zupełnie inne wartości, niż klasa wyższa. T. Trawiński jest bardzo uczciwym człowiekiem i nie godzi się na wyłudzenie odszkodowania poprzez podpalenia własnej fabryki, która nie przynosi zysków. W przeciwieństwie do niego - wielu fabrykantów tak uczyniło. M. Wysocki jest lekarzem, który chce pomagać, szczególnie najuboższym. Jest postacią empatyczną, która nie przejdzie obojętnie obok cierpienia drugiego człowieka. Horn również stara się pomóc osobom najuboższym. Gdy tylko to możliwe staje w ich obronie oraz urządza zbiórki pieniędzy na cele charytatywne.

Wśród klasy średniej mamy też bohaterów, którzy nie wywodzą się ze szlachty, są mieszczanami i przyjmują ciekawe postawy wobec świata. 

Jednym z takich bohaterów jest A.Malinowski, który konstruuje wynalazek, mający zmienić włókiennictwo. Myszkowski to bohater, który nie wytrzymuje łódzkiej presji i postanowił emigrować do Australii. D. Halpner to osoba najbardziej zafascynowana Łodzią i kochająca to miasto ze wszystkich sił. Widzi w Łodzi potęgę, możliwości i przekonuje o tym każdą napotkaną osobę: 

Mnie chodzi o co innego, ja chcę aby stawiali domy, żeby budowali fabryki, robili ulice, urządzali komunikacje, przeprowadzali drogi! Ja chcę żeby moja Łódź rosła, żeby miała pałace wspaniałe, ogrody piękne, żeby był wielki ruch, wielki handel i wielki pieniądz!” 

Najniższa klasa społeczna, przedstawiona przez W.Reymonta, wzbudza uczucia politowania oraz współczucia. Większość mieszkańców Łodzi to nie szanowani pracownicy, których właściciele fabryk widzą jako masę ludzi do pracy. Na żadnego z pracowników nie spoglądają indywidualnie, jak na jednostkę, która posiada uczucia, emocje, swoje własne problemy. Według klasy wyższej robotnicy są tylko po to aby pracować, nie mają prawa do godnego i spokojnego życia, nie mówiąc o przyjemnościach. O spoglądaniu na robotników w sposób masowy świadczą wypadki w czasie pracy. Maszyny w fabrykach były bardzo niebezpieczne, niezabezpieczone, dlatego też bardzo często robotnicy umierali wciągani przez nie i miażdżeni. Kolejnym powodem utraty zdrowia i życia była gangrena, która wdawała się po straceniu kończyn. Żaden fabrykant nie zainteresował się śmiercią pracownika. Nikt nie zapytał kim był, jak się nazywał. Najważniejszą informacją było dla nich ile materiałów zostało poplamionych krwią, ile stracili przez to pieniędzy. Żadnego odszkodowania nie dostaje także rodzina zmarłego robotnika. Przykładem jest wykreowana Michalkowa, uboga i samotna matka, która codziennie żebrze o pomoc po stracie męża. Kolejnym, abstrakcyjnym przykładem nieuczciwego traktowania pracowników jest uznanie, ich za “masę, która i tak ulegnie zużyciu”. Dochodziło nawet do tego, że fabrykanci nie chcieli płacić za gaz zużyty do zagotowania herbaty. Robotnicy, zarabiający grosze, musieli dopłacać do zużytego gazu co dla fabrykanta było “normalne moralnie”. Fabrykanci nie chcieli również rozdawać gratyfikacji pracownikom ponieważ uważali, że robotnicy i tak “pieniądze zmarnują”. Do ubogiej klasy niższej należy zaliczyć również służących, w tym Augusta (służącego H. Bucholca), który musiał znosić nazywanie go “kundlem” oraz kary cielesne. 

Niewątpliwie W. Reymont w sposób bardzo ciekawy przedstawił klasy społeczne występujące w XIX-sto wiecznej Łodzi. Różnice między nimi są zdumiewające. Jednych bohaterów lubimy mniej, do innych czujemy sympatię, a jeszcze innym współczujemy. Możemy zauważyć różne charaktery, podejścia do życia. 

Kolejnym ważnym wątkiem poruszonym przez W. Reymonta są różnice w społeczeństwie związane z pochodzeniem. Mamy nadzieję, że każdy z Was pamięta, że rozwijająca się Łódź stanowiła mieszankę wielu kultur. W porównywalnym stopniu zamieszkiwali ją Polacy, Niemcy oraz Żydzi. 

Różnice kulturowe są widoczne w każdej kawiarni, w każdym barze, na każdej ulicy i we wszystkich fabrykach. Notabene możemy zauważyć również, że różnice kulturowe są na tyle duże, że przeszkadzają w życiu codziennym. Przedstawiciele poszczególnej nacji wcale nie darzą się sympatią. Jest ona wymuszona, związana z koniecznością organizowania wspólnych spotkań wśród elity społecznej. Niedopuszczalne jest stworzenie związku między osobami pochodzącymi z różnych kultur. Idealny przykład to zakochana Melania Grunspan, darząca niesamowitym i odwzajemnionym uczuciem Wysockiego. Mela jest Żydówką i jest to główny powód odrzucenia oświadczyn przez Polaka. 

Panuje również powszechne przekonanie, że nie warto robić wspólnych interesów przez osoby innego pochodzenia. Stereotypy te przełamuje trójka przyjaciół, która postanawia założyć wspólnie fabrykę. Wśród nich jest Polak - Karol Borowiecki, Żyd - Moryc Welt oraz Niemiec - Maks Baum. 

“Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic… 
to razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę”

Nie powiemy Wam jak potoczą się losy głównych bohaterów, ale myślimy że mogą Was zaskoczyć.



Rodowici Łodzianie, czytając tę książkę, powinni skupić się na opisie naszego miasta, prawdziwej Łodzi przemysłowej. To jest zupełnie inna Łódź, niż ta którą znamy: z galeriami handlowymi, nowoczesnym dworcem Łódź-Fabryczna, biurowcami takimi jak Red Tower, czy Brama Miasta.

To miasto z XIX wieku. Centrum Łodzi znajdowało przy ulicy Piotrkowskiej oraz Spacerowej (dzisiejszej ulicy Kościuszki). Powstawały tam fabryki, przy których znajdowały się pałace fabrykantów oraz mieszkania robotników. Zwróćcie uwagę na brud oraz nieprzyjemne zapachy miasta bez kanalizacji. Wyobrażacie sobie ? :) 

Ps. My też chcemy aby nasza Łódź rosła, żeby był wielki ruch, wielki handel i wielki pieniądz!

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Tak po prostu sprzedane...




Książkę czytałam już parę lat temu, kiedy to przeżywałam fascynację kulturą arabską. W ciągu tych kilku lat zetknęłam się z wieloma książkami na ten temat, jednakże to właśnie ta pozostała we mnie na dłużej i chyba najbardziej mną wstrząsnęła. Jeśli nie mieliście okazji się z nią zetknąć, polecam serdecznie.

Książka “Sprzedane” oparta jest na faktach. To co mnie zdecydowanie poruszyło to to, że w chwili gdy czytałam tę pozycję byłam w podobnym, nastoletnim wieku, co główne bohaterki - siostry. Sprawiło to, że bardzo mocno identyfikowałam się z nimi. Zana i Nadia urodziły się w Anglii. Wychowano je w duchu wolności, żyjąc zgodnie z tradycjami i kulturą zachodnią. Jednakże to co wyróżnia dziewczyny to uroda, wynikająca z ich pochodzenia - ich ojciec jest Jemeńczykiem. Kiedy proponuje dziewczynom wakacje w swojej ojczyźnie te nie kryją podekscytowania. Roztacza przed nimi wizję wspaniałej rodziny, pięknych krajobrazów oraz niezwykle barwnej, egzotycznej kultury. Jak jest naprawdę? Dziewczęta zostają sprowadzone w ojczyste strony ojca podstępem, a ich wyjazd nie ma nic wspólnego z błogimi wakacjami. Plan ojca zakłada wydanie dorastających córek za mąż. Zana i Nadia nie są na to zupełnie gotowe, nieprzystosowane do życia w tamtejszych warunkach, w zgodzie z obcą sobie religią, kulturą i rodziną. Zostaje im odebrana możliwość decydowania o sobie, stają się podległe najpierw męskim członkom rodziny, a później mężom...Zostają po prostu sprzedane. Ich ojciec napawa się zyskiem po dokonaniu tak intratnej transakcji.







Książka jest wstrząsająca. Bardzo łatwo utożsamić się z młodymi dziewczynami, wychowanymi w kulturze takiej jak nasza, rzuconych na pastwę brutalnym zasadom, przemocy, rygorowi i koszmarnym warunkom życia. Zana i Nadia podczas dramatycznej sytuacji w jakiej się znalazły prezentują odmienne nastawienie. Jedna z nich zdecydowana jest wiele znieść by uciec, za wszelką cenę. Jest silna i zdeterminowana. Natomiast druga, z czasem popada w coraz większe odrętwienie i zobojętnienie. Siłą rzeczy powoli wsiąka w miejsce, w którym przyszło jej żyć. Czy mimo wszystko którejś z nich uda się opuścić miejsce swojego “zniewolenia”? Czy chore układy i tradycja wezmą górę nad rodzicielską miłością? Czy naprawdę ojciec je sprzedał? Jak rzecz pozbawioną uczuć i godności?

Autorka książki, Betty Mahmoody, doskonale wie o czym pisze. Ta amerykańska działaczka o prawa kobiet i pisarka, z trudem opuściła Iran - ojczyznę swojego męża, gdzie przyjechała wraz z nim “tylko na trochę”. Kochający, zamerykanizowany mąż szybko przerodził się w podległego rodzinie tyrana, a krótki wyjazd w perspektywę spędzenia w Iranie, wraz z dzieckiem, całego życia (historia opisana w książce “Tylko razem z córką”). Polecam obie książki bardzo serdecznie, jednakże tak jak wspomniałam wcześniej, “Sprzedane” wyjątkowo mną wstrząsnęły. Siostry nie zdecydowały się wyjechać z mężem, nie były dorosłymi kobietami podejmującymi świadome decyzje, a nastoletnimi dziewczynami, bezgranicznie ufającymi ojcu, który przecież miał kochać je miłością bezwarunkową i troszczyć się o nie…

Na zakończenie recenzji chciałybyśmy abyśmy zastanowili się przez chwilę nad różnorodnością, która nie jest tylko wymyślona na potrzeby literatury, ale są to realia prawdziwego świata.

Osoby o poglądach lewicowych, uważają, że różnorodność jest piękna. Nie chcemy ani negować, ani potwierdzać tego założenia. Chcemy zwrócić uwagę, że dzięki temu każdy może zastanowić się nad swoim położeniem oraz porównać z ludźmi żyjącymi dla nas w zupełnie innym świecie.

Różnorodność wpłynęła pozytywnie na turystykę (szukamy miejsc unikatowych, innych od naszej szarej codzienności!).

Od innych kultur możemy się wiele nauczyć, przyjmować ich dzieła, poznawać nowe oblicze świata.

Ale różnorodność, szczególnie w sferze religijnej, niesie ze sobą nieprzyjemne konsekwencje… Myślę, że nikt z nas nie chciałby brać udziału w wojnie religijnej.

Możemy dyskutować o zaletach i wadach różnorodności.

Jednakże dla nas istotne jest abyśmy zastanowili się, że w innych kulturach łamane są przyjęte przez nas podstawowe prawa człowieka. Opisywana powyżej książka jest idealnym tego przykładem. Wyobrażacie sobie handel człowiekiem, jako normalną, przyjętą przez społeczeństwo, czynność dnia codziennego? Dla nas jest to niewyobrażalne, wiąże się z totalnym poniżeniem człowieka i zabraniem mu godności. Również szczęścia. A w zasadzie całego życia, które mógłby samodzielnie sobie zaplanować…

niedziela, 7 czerwca 2020

Kiedy znajdziemy się na krawędzi...



RECENZJA PRZEDPREMIEROWA 








Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Znak za możliwość przeczytania książki S. M. Bailey pt: “Kobieta na krawędzi”. 

Już po pierwszym rozdziale wiedziałam że nie zasnę spokojnym snem. Wiedziałam również, że kobiety na krawędzi są ze mną. Ja jestem z nimi. A może wszystkie jesteśmy po prostu takie same i każda z nas znajdzie się kiedyś na krawędzi? 

W końcu nigdy nie wiesz kto Cię śledzi i chce zniszczyć Twoje życie….

Kobieta na krawędzi to thriller psychologiczny. Poznajemy w nim dwie główne bohaterki: 
Nicole i Morgan. Nicole jest prezesem dużego przedsiębiorstwa “Oddech” zajmującego się wydawaniem czasopism oraz dodatków promujących fitness i zdrowy styl życia. U swego boku ma kochającego męża, rodzi im się piękna i zdrowa córeczka. Czego chcieć więcej? Wydawałoby się, że Nicole ma wszystko, jej życie to bajka. Ma przyjaciół, rodzinę, jest prawdziwą kobietą sukcesu - businesswomen. Nicole ma jednak tajemnicę. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości powracają do niej po narodzinach córki. Bohaterka zmienia się nie do poznania. Nie potrafi zachować zdrowego rozsądku, ma obsesję, zupełnie zapomina o karierze zawodowej. Nicole jest na krawędzi i w ostateczności oddaje swoją córkę drugiej bohaterce Morgan. 

Morgan jest samotną kobietą, której mąż popełnił samobójstwo. Została przez niego oszukana, znieważona. Wszyscy ludzie, z którymi kiedyś spędzała czas odsunęli się od niej. Pracuje w placówce opieki społecznej, aczkolwiek w miejscu pracy również pracownicy mają do niej dystans, więc zostaje zwolniona.Również jest kobietą na krawędzi, jednakże jej życie ulega radykalnej zmianie po otrzymaniu dziecka od nieznajomej - Nicole. 

Autorka książki porusza kilka ważnych kwestii. Czytając tę pozycję musimy zwrócić uwagę na wpływ traumatycznych wydarzeń z przeszłości na teraźniejszość oraz przyszłość. Jeżeli wydaje nam się, że to co było jest już tylko historią, możemy być w wielkim błędzie. Nie można wymazać z pamięci pewnych sytuacji, które nas ukształtowały i spowodowały, że staliśmy się taką osobą, jaką jesteśmy. W przypadku niewyjaśnionych sytuacji, niedokończonych zdań, pozostajemy z historią i wracamy do niej za każdym razem gdy złe demony przeszłości zaatakują. Odnosząc się do jednej z głównych bohaterek książki, Nicole, warto zwrócić uwagę, że jeśli myślimy, że piękna, czarująca prezes, kobieta sukcesu, zawsze nią pozostanie, jesteśmy w błędzie.

Kolejną ważnym aspektem poruszanym w książce jest samotność. Morgan skazana jest na niepowodzenie. Samotna kobieta coraz bardziej zamyka się w sobie. Potrzebuje bliskości na każdym kroku, jednakże nikt tego nie dostrzega. Jest rozbita psychicznie,a jeszcze bardziej pogrąża ją to, że nikt nie chce jej zaufać, chociaż nie zrobiła nic złego. W książce możemy zauważyć jak straszna jest samotność dla bohaterki oraz jak przeraża ją fakt, że nie posiada szczęśliwej rodziny. 

Ostatnią kwestią, którą porusza S. M. Bailey jest bezgraniczne zaufanie do najbliższych osób. Czytając tę pozycję możemy zastanowić się czy najbliższe nam osoby są na pewno wobec nas uczciwe ? Czy podają się za kogoś, kim tak naprawdę są? Czy odgrywają tylko jedną z wielu ról życiowych? Na podstawie książki możemy przekonać się, że nic nie jest takie proste, jakie mogłoby się wydawać, a najbliższe osoby są w stanie wyrządzić krzywdę i doprowadzić Cię do obłędu.. 

Polecamy Wam serdecznie Kobietę na krawędzi. Jest to książka, którą się pochłania, czyta jednym tchem. Treść jest konkretna, nie posiada zbędnych opisów. Dzięki narracji pierwszoosobowej poznajemy świat z punktu widzenia Morgan. Narracja trzecioosobowa przedstawia życia Nicole. Jak połączą się zupełnie różne światy dwóch kobiet? Co Morgan oraz Nicole mają ze sobą wspólnego? Przekonajcie się sami, a na pewno zdziwicie się jak wygląda życie na krawędzi…

sobota, 6 czerwca 2020

Ogród kobiet



RECENZJA PREMIEROWA 


Dzisiaj przychodzimy z bardzo szczególną dla nas książką ponieważ jest to pierwsza pozycja, którą miałyśmy przyjemność otrzymać do zrecenzowania. 


„Ogród kobiet” to niezwykle wciągająca, ciepła i urocza powieść o odnajdywaniu tego, co w życiu najważniejsze. Gianna Verelli jest utalentowaną, nowoczesną, odnoszącą sukcesy architektką z Barcelony. Poznajemy ją w momencie, w którym musi zmierzyć się z bolesną stratą – umiera jej ukochana babcia. Niezwykle silna, mądra i czuła osoba, której Gianna i jej brat zawdzięczają wychowanie. Po śmierci babci rodzeństwo musi zmierzyć się z przykrą prawdą – zostali na świecie sami i muszą uporządkować wszystko to co pozostawiła po sobie babcia. Okazuje się jednak, że historia ich małej, głównie żeńskiej rodziny, kryje w sobie wiele tajemnic i prowadzi do małego włoskiego miasteczka Castelupo. Gianna zrozpaczona po śmierci babci oraz rozczarowana i przytłoczona swoim prywatnym życiem decyduje się na samotną podróż do Włoch, śladami najważniejszych kobiet w swoim życiu. Trafia do malowniczego małego miasteczka, w którym czas się zatrzymał. Krok po kroku otwiera się na nowe znajomości i doświadczenia. Czuje, że nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa, odkrywa także to czego brakowało w jej uporządkowanym, zapracowanym życiu. Jednak czy pobyt w Castelupo i poszukiwanie prawdy o historii swojej rodziny nie jest ucieczką od naglących decyzji, które musi wkrótce podjąć? W tej sprawie nie ma półśrodków, ani kompromisów, a decyzja, którą podejmie zaważy na całym jej życiu.








Książka zachwyciła mnie od pierwszej strony. Dawno nie czytałam tak wciągającej powieści obyczajowej. Za sprawą niezwykle barwnych opisów z łatwością możemy przenieść się do Włoch, wziąć udział w spektaklu ognia na wodzie lumini, spacerować wąskimi uliczkami Castelupo podziwiając małe, kamienne domy, poznając lokalne zwyczaje i barwne tradycje. Na uwagę zasługują także opisy włoskich potraw. Ostrzegam – będziecie chcieli wszystko to o czym mowa zjeść! Opisy są tak sugestywne, że niemalże możemy poczuć zapach i smak fiołkowych czekoladek, sugelli z sugo di funghi czy gelato carpaccio z dorsza z pesto genovese. Jedzone potrawy stanowią na tyle istotne elementy całej opowieści, że ich nazwami zostały zatytułowane kolejne rozdziały co uważam za bardzo ciekawy zabieg. W książce przeplatają się rozdziały z narracją trzecioosobową, dotyczące prababci, z teraźniejszością przedstawioną z perspektywy Gianny. Bardzo fajnego smaczku książce nadają wspomniane retrospekcje do czasów dzieciństwa i młodości prababci Verelli, która i przeżyła burzliwy czas I wojny światowej i zajmowała się zielarstwem. W książce wyczuwalny jest aspekt magiczny, nawiązujący do lokalnych wierzeń, legend i obrzędów, które o dziwo wciąż jeszcze są żywe i ważne dla społeczności Castelupo.

Książka skradła moje serce nie tylko dlatego, że zabrała mnie do Włoch, które planowałam odwiedzić w tym roku, ale także dlatego, że jak w prawdziwym życiu – przeplatają się w niej bolesne, trudne doświadczenia, z radością i szczęściem, które możemy napotkać na każdym etapie naszego życia.