czwartek, 27 sierpnia 2020

Miłość zwycięży.

    Baczni obserwatorzy naszego profilu zapewne zdążyli zauważyć, że wielokrotnie wspominamy w komentarzach o tym, że lubimy książki opisujące wydarzenia mające miejsce w czasie II Wojny Światowej. Bardzo często zatrzymujemy się przy tematyce Holokaustu (czyli tematyce dotyczącej Zagłady Żydów przez nazistów).
 
    W dniu dzisiejszym chciałybyśmy polecić Wam książkę Heather Morris pt.: “Tatuażysta z Auschwitz”. Przeczytałyśmy wiele pozycji dotyczących życia w obozach pracy, jednakże nigdy nie spotkałyśmy się z pierwszoplanowym motywem miłości w czasach zagłady. Heather Morris opisuje historię miłosną tytułowego tatuażysty w Auchwitz - Lalego Sokołowa. 

    Lale Sokołow urodził się w 1916 roku, a do Auchwitz został wywieziony w 1942 roku. W Auchwitz pełnił rolę tatuażysty, czyli osoby, która tatuuje nowo przybyłym więźniom ich nowe imię i nazwisko w postaci numeru. W jednym z transportów zostaje przywieziona Gita Furman, w której główny bohater zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Lale stara się nawiązać kontakt ze swoją miłością, spotykając się z nią ukradkiem, przekazując część swojego wydzielonego pożywienia (pamiętajmy, że dzienna dawka przypadająca na jednego więźnia była niewystarczająca by utrzymać kondycję fizyczną i dostarczyć do organizmu najważniejsze składniki). Podczas choroby Gity, Lalemu udaje się zdobyć potrzebne leki, by ratować ukochaną. Cała historia ukierunkowana jest na opisaniu trudu podjętych działań obydwojga, by być razem, pomimo bolesnych wydarzeń i czyhającej z każdej strony śmierci. Dzięki tej pozycji możemy zdać sobie sprawę, że nawet w najgorszych czasach ludzie poszukiwali bliskości, drugiego człowieka, który będzie nadzieją na lepszy czas. Nadzieją, która nigdy nie zgaśnie. Tylko miłość i wspólne plany mogły uratować tę parę, pomimo codziennych trudów. Niewątpliwie ich miłość pomogła im przeżyć wojnę. Nadzieja wynikająca z ogromnego uczucia dała im siłę walki, moc, która pozwoliła przeżyć i odnaleźć się na nowo - w tym lepszym, nowym świecie. 

    Warto zauważyć, że autorka potwierdza autentyczność opisanych wydarzeń.  Gitę Fuman Lale odnalazł po zakończeniu wojny w Bratysławie, gdzie zapieczętowali swój związek w 1945 roku. Bohaterowie zmarli na początku XXI wieku. Niewątpliwie wierzymy w historię miłosną, jednakże mamy wątpliwości czy każdy szczegół tej historii w Auschwitz jest prawdziwy. 

    Miałyśmy przyjemność zapoznać się z wieloma materiałami źródłowymi dotyczącymi życia codziennego więźniów w obozach zagłady. Widziałyśmy niezwykle dużo ekranizacji, projekcji, wywiadów z osobami, które przeżyły te najtrudniejsze czasy. Dlatego też nie do końca wierzymy we wszystkie możliwości Lalego, który pomimo tego, że pełnił rolę tatuażysty, podlegał tak samo jak inni więźniowie wszystkim rygorom. Wierzymy, że Lale Sokołow był niewątpliwie bardzo odważnym człowiekiem, poświęcającym swoje życie wielokrotnie, jednakże pewne zachowania są według nas nadinterpretowane.
 
    Pomimo tego, że książka może odbiegać od autentycznych wydarzeń, jest na pewno wzruszająca. Warto poznać tę niesamowitą relację tych dwojga ludzi i zupełnie inną miłość, miłość, która kiedyś mogła przetrwać wszystko co najgorsze.


poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Raz w życiu



Raz w życiu

Jeden jedyny raz

O Danielle Steel dowiedziałam się podczas oglądania popularnego teleturnieju w telewizji, około 8 lat temu. Pośród czterech odpowiedzi, w pytaniu o słynną autorkę romansów, pojawiło się nazwisko, które zapamiętałam do dziś i zapamiętam już na zawsze…

Powieści Danielle Steel wywołują różne emocje, od tych podstawowych, do tych drugorzędnych, rzadziej odczuwanych. Od radości, optymizmu, sentymentalizm, po strach, rozczarowanie, gniew, cierpienie. 

Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam książkę, przy której pierwszy raz wzruszyłam się ponieważ tak bardzo żal było mi głównej bohaterki. Jednocześnie jest to książka, dzięki której wiem, że wszystko dzieje się tylko jeden raz, żadna chwila nie powtórzy się… a przyszłość jest niespodzianką, więc nie można nigdy tracić nadziei.

Opowieść rozpoczyna się od najprzyjemniejszego okresu w roku, czyli Świąt Bożego Narodzenia. W Nowym Jorku obchodzone są one bardzo hucznie. Gwar na ulicach, mnóstwo ozdób świątecznych, wesołe piosenki świąteczne, spotkania z rodziną i przyjaciółmi, wiele razy widzieliśmy to w filmach.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, że dla głównej bohaterki wigilia będzie najtragiczniejszym dniem w życiu. Dniem, w których straci wszystko. W pożarze ginie jej dziecko i mąż, a cały dorobek życia pochłaniają płomienie.

Historia Daphne wstrząsa czytelnikiem już w pierwszych stronach. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie takiej tragedii. Zastanawiamy się co się stanie z naszą bohaterką, czy ma jeszcze szansę ułożyć sobie życie, czy po stracie najbliższych, już nigdy się nie uśmiechnie.

Z upadku psychicznego pomaga podnieść się przyjaciółka Daphnie - Barbara oraz wiadomość o kolejnym dziecku, które przyjdzie na świat za kilka miesięcy. Danielle Steel wykreowała odważną bohaterkę, która pomimo wcześniejszych nieszczęść, nie poddaje się. W dalszym ciągu chce zrealizować swoje cele zawodowe oraz wychować swoje dziecko, jedyną pamiątkę po kochającym mężu. Czytelnik ma nadzieję że wszystko ułoży się w życiu bohaterki, w końcu wyczerpała już limit niepowodzeń, ale czy na pewno?

Na każdym kolejnym etapie życia pojawiają się nowe problemy, które jednocześnie załamują i wpływają na to, że Daphnie staje się silniejsza. Jej synek rodzi się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W życiu prywatnym pojawiają się nowi partnerzy, którzy umierają, bądź wykorzystują i porzucają Daphnie. Z każdą kartką oczekujemy aż wreszcie życie Daphnie wyprostuje się i spotkają ją tylko najlepsze rzeczy.

Podczas czytania powieści mamy możliwość zastanowienia się nad wszystkimi zdarzeniami, jakie nam się przytrafiły. Zarówno tymi dobrymi, jak i złymi. Dzięki książce doceniamy to co mamy oraz nabieramy pewności siebie oraz wiary, że wszystkie niepowodzenia są już historią i liczy się to co teraz. Po przeczytaniu tej książki można poczuć powiew nadziei. Wykreowana bohaterka przekazuje nam swoją moc, siłę i utwierdza nas w przekonaniu, że nie można się poddać. Należy żyć tak jak ona - stale idąc do przodu, nie zważając na upadki. Danielle Steel w swojej powieści pokazała także czym jest prawdziwa przyjaźń oraz miłość. Autorka wielokrotnie podkreśla, że bez miłości świat nie byłby piękny.

Niewątpliwie “Raz w życiu” ukształtował moją postawę do otaczającej rzeczywistości… bo w końcu żadna historia nigdy się nie powtórzy. Nie można załamywać się z powodu niepowodzeń, są one częścią życia. Najważniejsze to odnaleźć w sobie siłę by iść naprzód i wstać po każdym upadku.


czwartek, 20 sierpnia 2020

Ołówek


“Jestem tylko ołówkiem w ręce Boga”
Matka Teresa z Kalkuty


Fascynuje, przeraża, śmieszy, zaskakuje nas życie książkowych postaci. Zazdrościmy im, utożsamiamy się z nimi, podążamy wraz z nimi tropem tajemnic, podróżujemy w najdalsze zakątki, odkrywamy siebie, romansujemy… Jednak co jeśli to nie fikcja? Jeśli historia opisana w książce dzieje się naprawdę i porusza każdą komórkę naszego ciała?

“Ołówek” to historia Katarzyny Rosickiej - Jaczyńskiej. Pięknej, niezależnej, przebojowej kobiety sukcesu, właścicielki agencji modelek, adorowanej przez mężczyzn, matki trójki dzieci. Katarzyna uwielbiała dynamikę życia, adrenalinę, nieprzewidywalność. Jednak w pewnym momencie jej życie zatrzymuje się. Gwałtownie i niespodziewanie. Pierwsze oznaki tego co miało nastąpić później pojawiły się znikąd. Lekkie zachwianie równowagi. Upadek - bez żadnej przyczyny. Diagnoza, zatrważająca - SLA - stwardnienie zanikowe boczne.


“I tutaj powinna kończyć się historia jej życia, a ona właśnie teraz dopiero się zaczyna”


Książka jest autobiografią, stanowi zapis przeżyć Katarzyny, w którym daje upust swoim emocjom. Wspomina życie jakie wiodła zanim pojawiły się pierwsze symptomy choroby. A potem kolejne. Jak stopniowo traciła kontrolę nad swoim ciałem i życiem, które zmieniło się diametralnie. Pozwala chociaż trochę zrozumieć co może czuć osoba tak poważnie chora, która bez pomocy innych nie jest w stanie wstać, ani usiąść, nie mówiąc o innych podstawowych czynnościach, ponieważ niestety choroba szybko postępowała. Katarzyna stała się więźniem własnego ciała. Nadal rozumiała wszystko co działo się dookoła niej, samej nie mogąc wyartykułować swoich potrzeb, myśli. Miała wrażenie jakby obserwowała z boku własne życie.


W swojej książce unaocznia brak wyczucia i wręcz bezduszność otoczenia, dla którego niepełnosprawny często przestaje być człowiekiem. Mówi się w jego obecności, o nim, w trzeciej osobie, podczas gdy wszystko w środku takiej osoby krzyczy “halo, tu jestem, mów do mnie!”. Niestety bardzo często jest to jedynie głuchy krzyk. Ledwie dosłyszalne wołanie. W książce pojawia się też pewne zdanie, które dobrze utkwiło w mojej pamięci - “Zdrowy nie ma humoru, chory ma fochy”. Tak właśnie, bardzo często opiekunowie odbierają potrzeby i zdanie osób niepełnosprawnych. Jakby nie mieli prawa do zgłoszenia sprzeciwu, zasygnalizowania potrzeb. Autorka bardzo wiele miejsca w książce poświęca także relacji osoba niepełnosprawna - rodzina. Gdzie pomimo miłości i więzi także pojawia się zniecierpliwienie, frustracja, złość. Na życie, Boga, los - można wybrać wedle uznania. Aż wreszcie na osobę chorą. Opieka bardzo często przekracza możliwości fizyczne, psychiczne czy nawet finansowe najbliższych. Co oczywiście nie tłumaczy pewnych zachowań i słów, których dopuścili się wobec autorki jej najbliżsi ale pozwala może… zastanowić się nad naszym człowieczeństwem. Każdy z nas jest tylko człowiekiem a żadne z nas nie może być pewnym jak zachowałoby się w sytuacji skrajnego zmęczenia spowodowanego tak zaawansowaną opieką nad drugą osobą.

“Ołówek” stanowi także bardzo ciekawy zapis odczuć Katarzyny, spostrzeżeń, które nabyła “stojąc z boku życia”. Przyglądając się zza sceny jak nieoczekiwany widz. Jej zdolność obserwacji otoczenia a także odczuwanie niebywale wyostrzyło się podczas choroby. Źle ułożona poduszka potrafiła wyrządzić niewyobrażalny ból. Napój podany w zbyt szybkim tempie - spowodować zachłyśnięcie.


Myślę, że warto także dodać, że “Ołówek”, dzięki specjalnemu sprzętowi umożliwiającemu obsługę komputera, został napisany przez Katarzynę. Dzięki temu tak trafnie oddaje wszystkie jej myśli i spostrzeżenia, które przez lata tak bardzo dusiła w sobie. Sprzęt umożliwił jej także komunikowanie się z ludźmi na forach internetowych poświęconych SLA. To właśnie od takiego miejsca rozpoczęła się jej droga do wydania własnej książki. Wpisy Katarzyny na forum były bardzo dobrze przyjmowane. Dawały jej także motywację i siłę do życia, sprawiały, że czuła się potrzebna.

Autobiografia Katarzyny napisana jest w bardzo dobrym stylu. Trudne przeżycia mieszają się w niej ze wspomnieniami beztroskich chwil, stanowiąc niechronologiczny zapis życia Katarzyny. Czytając można odnieść wrażenie jakby słuchało się jej opowieści, nieuporządkowanej, czasem chwilowo odbiegającej od pierwotnej myśli.

Z książki płynie bardzo wiele mądrości. Ukazuje triumf umysłu nad słabym ciałem, radość z małych, najprostszych rzeczy, determinację wbrew druzgocącym diagnozom lekarzy. Uczy jak zapewnić chorym godność i szacunek. Jak często słyszymy, że zdrowie jest najważniejsze? Wielokrotnie. Jednakże “Ołówek” przekazuje tę wartość w bardzo prosty i autentyczny sposób. 




poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Czym są dla nas emocje ?

        Ile emocji może nosić w sobie człowiek? Czy wszystkie są  potrzebne, dobre,złe?

        Jeśli nie znacie odpowiedzi na powyższe pytania koniecznie zajrzyjcie do książki Anity Rawy- Kochanowskiej! 


Już w pierwszym rozdziale pojawia się cytat z jednej z książek o przygodach Harrego Pottera. Jak go tylko zobaczyłam to od razu stwierdziłam,że książka musi być rewelacyjna. Nie ma innego wyjścia.
Nie pomyliłam się. 

        Autorka doskonale opisuje każdą z 6 podstawowych emocji (wstręt, strach,złość, radość, zaskoczenie, smutek) tworząc karty identyfikacji emocji. Ponadto w bardzo prosty sposób objaśnia naukowe definicje emocji,uczuć,nastrojów, aż mamy ochotę się o nich uczyć! Podaje konkretne,życiowe przykłady w których emocje występują. Dzięki temu zabiegowi możemy przeżywać na własnej skórze różne sytuacje czytając książkę. Byłam w wielkim szoku gdy autorka wymieniła tak wiele destrukcyjnych zachowań wywołanych przez nagromadzenie własnych emocji.  Emocje to bardzo skomplikowane zagadnienie, nie zdajemy sobie nawet sprawy ze źródła ich pochodzenia.

        Osobiście za najbardziej wartościowy rozdział uważam ten, nawiązujący do emocji w social mediach. Dzięki niemu możemy uświadomić sobie jak bardzo jesteśmy uzależnieni od dzielenia się swoim życiem i otrzymywaniem feedbacków w postaci lajków bądź serduszek. 
Spotkaliście się z tym, że przedmiotowe sposoby wyrażania emocji są traktowane niczym nowa waluta? 

        Interesujący rozdział dotyczy miłości i szczęścia. Nigdy nie spotkałam się z definicją miłości, którą przyjęła autorka książki, a mogę przyznać, że jest ona według mnie najtrafniejsza. Przyjęta definicja opiera się na trzech komponentach, nad nasileniem których warto się zastanowić. Na szczęście człowieka również składa się wiele elementów, nad którymi nie zastanawiamy się codziennie, a szkoda. Może warto, aby zobaczyć że życie jest piękniejsze?
 
        W kolejnych rozdziałach możemy zweryfikować naszą inteligencję emocjonalną, a przy okazji wiele o sobie dowiedzieć :) 

        Książkę traktuję jak podręcznik - pigułkę wiedzy o emocjach i uczuciach. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam być recenzentem książki Pani.. Wiele się nauczyłam i poczułam płynący z książki optymizm i nadzieję ! :) 

piątek, 14 sierpnia 2020

W kręgu łódzkiej secesji



Tym razem, w ramach naszego cyklu o Łodzi, chciałybyśmy zabrać Was w podróż po łódzkiej secesji. Książka “W kręgu łódzkiej secesji” jest pozycją naukową ale napisaną w przystępny sposób. Mieszkańcom Łodzi pozwoli lepiej zrozumieć architekturę okolicznych kamienic, kościołów czy willi , dając narzędzie do samodzielnego odnalezienia, być może tuż obok, stworzonych zgodnie z tą sztuką, budynków. Natomiast turystom, entuzjastom lub po prostu osobom niewiele wiedzącym na temat Łodzi, pozwoli dostrzec i lepiej zrozumieć piękno naszego miasta. Piękno, które być może nie jest tak oczywiste ale istnieje :)

Książka Wisławy Jordan rozpoczyna się od wyjaśnienia czym jest secesja. Odnaleźć można ją w każdej dziedzinie sztuki. Stosowana była zarówno w architekturze jak i malarstwie czy rzeźbie. W książce zawarty jest także rozdział poświęcony modzie oraz grafice. Dzięki wielu ilustracjom oraz zdjęciom informacje stają się lepiej przyswajalne. Czytelnik może więc dowiedzieć się, że nurt ten czerpie inspiracje z średniowiecza, rokoko, motywów japońskich oraz ludowych.

Z racji kierunku studiów jaki ukończyłyśmy, najbardziej bliskim nam rozdziałem jest ten poświęcony architekturze. Dla secesji niezwykle ważne jest: asymetria, wielowidokowość budynków, dynamika bryły, urozmaicenie jej poprzez: rozbudowane połacie dachów, wykusze, wieżyczki, loggie czy kopułki. Architekci projektujący budynki zgodnie z tym duchem pragnęli aby powiązane były z otaczającą przestrzenią. Warto zauważyć także, że secesję charakteryzuje różnorodność stosowanych materiałów, witraże oraz bogata ornamentyka - obfitująca w zaczerpnięte ze świata przyrody elementy, takie jak: liście czy łodygi, niekiedy bardzo abstrakcyjne.

W książce przedstawiono także sytuację architektoniczną Łodzi od 1900 roku, która podyktowana była dynamicznym wówczas rozwojem miasta, sprzyjającą koniunkturą oraz uwarunkowaniami politycznymi. Łódź cierpiała w tamtych czasach głównie na niedostatek placy, arterii przelotowych i odpowiednich w stosunku do zabudowy mieszkaniowej terenów rekreacyjnych. Sytuację pogarszał brak inwestycji komunalnych min. w kanalizację oraz nadmierne piętrzenie się zabudowy mieszkalnej.Odznaczała się ona także niską jakością techniczną. Mankamenty te związane były z tym, że zabudowa miasta szybko się rozwijała na skutek masowo napływających tu ludzi, chcących pracować jako robotnicy w fabrykach (zjawisko to zostało ciekawie przedstawione w “Ziemii Obiecanej”, którą recenzowałyśmy).

Książka przybliża także sylwetki ważnych łódzkich architektów, którzy wpłynęli na zabudowę miasta. Jedną z ciekawostek jest informacja, że pierwszą secesyjną realizacją w mieście jest fabrykancka willa R.Schimmela przy ul. Karolewskiej 1. Książka podaje jeszcze więcej przykładów perełek secesyjnych wśród willi miejskich oraz letniskowych - zajrzyjcie koniecznie na Rudę Pabianicką (tzw. Popioły) gdzie nadal istnieje jeszcze kilka takich obiektów. Ich stan techniczny i estetyczny nie jest dobry ale warto się im przyjrzeć (są bardzo ładnie położone, na zalesionym terenie) - dostrzeżemy wówczas, że w latach świetności wille te musiały być naprawdę piękne. Secesja w Łodzi dostrzegalna jest także w kamienicach czynszowych, których wiele odnaleźć można przy ul. Piotrkowskiej, oraz zabudowaniach przemysłowych np. zakładów K. Scheiblera. W Łodzi także budynki użyteczności publicznej oraz kościoły powstały w duchu secesji.

Książka, którą dzisiaj Wam przedstawiamy jest pierwszym omawianym przez nas poważniejszym dziełem. Z całą pewnością nie jest książką, po którą sięgamy chcąc umilić sobie czas podczas urlopu czy wieczornej chwili relaksu. Jest ona jednak istotna jeśli chcecie bliżej poznać specyfikę Łodzi i to jak kształtowała się w niej zabudowa. Pozwala także niedowiarkom uwierzyć, że miasto to ma wiele piękna do zaoferowania, chociaż czasem trzeba się zatrzymać i rozejrzeć by je znaleźć.

Jeśli zawitacie kiedyś w Łodzi, przypomnijcie sobie, że architektura tego miasta czerpała bardzo dużo z tego niezwykle “przyjemnego dla oka” nurtu. Może uda Wam się podczas spaceru samodzielnie odnaleźć jej cechy? :)


poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Amandine - pragnienie miłości



Amandine uciekła z piekła. Dostatnie życie i dobra luksusowe, które miała na wyciągnięcie ręki nie zapewniły jej szacunku i miłości męża. Po wielu krzywdach, upokorzeniach, przemocy fizycznej i psychicznej zdecydowała się postawić wszystko na jedną kartę i uciec. Wycieńczona, przestraszona i obolała znalazła się na australijskim pustkowiu, gdzie mogła liczyć tylko na siebie. W chwili gdy z niezwykłą determinacją zdobyła się na ucieczkę groziła jej śmierć… śmierć, której jeszcze do niedawna tak bardzo pragnęła.

Wybawcą rudowłosej dziewczyny okazał się Evan, który zaoferował jej schronienie na swojej farmie. Mężczyzna dobrze wiedział czym jest rozpacz i jak łatwo szczęśliwe życie może w jednej chwili rozsypać się na milion kawałków. Jego ukochana żona zdradziła go, wybrał więc życie samotnika, z dala od cywilizacji.

Los sprawił, że tych dwoje pokaleczonych przez życie ludzi zaczyna poznawać się coraz lepiej, z czasem burząc mur jaki każde z nich utworzyło w stosunku do obcych. Evan odkrywa coraz mroczniejsze tajemnice Amandine, a dziewczyna stara się zrozumieć co czuje... Czy jeszcze może być tak po prostu szczęśliwa i zakochana? Obawia się, że kolejny związek z mężczyzną, od którego staje się tak bardzo zależna sprawi, że “wpadnie z deszczu pod rynnę”. Czy jej obawy są zasadne?

Książka pomimo tego, że porusza bardzo wiele trudnych tematów takich jak przemoc, śmierć, zaburzenia psychiczne czy strata dziecka, czyta się bardzo szybko. Czytelnik jest w stanie poznać historię zarówno z perspektywy Amandine jak i Evana co pomaga lepiej zrozumieć postępowanie bohaterów i daje pełen obraz sytuacji. Jedyne co nieco przeszkadzało mi w powieści to sporo rozbudowanych opisów erotycznych, których nie jestem zwolenniczką. Zdecydowanie bardziej wolę kiedy takie momenty z życia bohaterów pozostają w dużej mierze w wyobraźni czytelnika, takie niedopowiedziane :).





środa, 5 sierpnia 2020

Czym jest Ideał?

Idealne dziecko to idealny thriller psychologiczny. 

Przeczytany w dwa dni. 

 

Rodzicielstwo to piękny, a zarazem trudny okres w życiu człowieka. Jednakże nie każdemu jest pisany. Hannah i Christopher zawsze chcieli posiadać dzieci, jednakże nie mogli doczekać się swojego potomstwa. Pewnej nocy do szpitala, w którym małżeństwo pracuje, zostaje przywieziona wygłodzona, sześcioletnia dziewczynka - Janie. Na szyi ma założoną obrożę. Jej rozwój fizyczny nie przebiegał poprawnie, dlatego też przypomina trzylatkę, która nie potrafi wysłowić się, a co za tym idzie opowiedzieć co złego stało się w jej życiu. Wszyscy w szpitalu współczują dziewczynce, a policja bezskutecznie poszukuje zwyrodnialców, którzy są odpowiedzialni za tragedię idealnego dziecka. Czy na pewno idealnego? 

 

Dziewczynką zajmuje się Christopher. Spragniony dziecięcej miłości i posiadania własnej pociechy, postanawia zaopiekować się Janie. Przychodzi do niej podczas każdego dyżuru oraz poświęca jej czas po pracy. Do opieki nad Janie zachęca również swoją żonę. 

U dziewczynki zostaje stwierdzony syndrom dziecka maltretowanego. Pomimo trudnej sytuacji i problemów z Janie, która przejawia zachowania agresywne, Hannah i Christopher postanawiają stworzyć dla Janie dom tymczasowy. Wraz z upływem czasu Janie zachowuje się coraz gorzej. Jest nieposłuszna. Nie toleruje Hannach, swojej nowej opiekunki. Jednakże małżeństwo wierzy, że to się w końcu zmieni, że trauma i złe wydarzenia z przeszłości przestaną zatruwać duszkę dziewczynki i stworzą normalną, kochającą się rodzinę. Tak bardzo wyczekiwaną, pełną rodzinę. Dlatego też adoptują dziecko. 

 

Sytuacja z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, staje się coraz gorsza. Janie lekceważy Hannah, nie chce chodzić do przedszkola oraz wykonywać najprostszych i podstawowych czynności (takich jak korzystanie z toalety). Aby udowodnić swoją wyższość nad innymi zabija swojego kota. 

W książce docieramy do momentu, w którym przestajemy współczuć maltretowanemu dziecku. Współczujemy rodzicom, którzy spodziewają się własnego, długo oczekiwanego potomstwa i już wiedzą, że nie dadzą rady poradzić sobie z Janie… 

 

Czytając tę książkę z pewnością dostrzeżemy jak ciężko wziąć na siebie odpowiedzialność za wychowanie dziecka o którym niewiele wiemy oraz które ma zaburzenia psychiczne. 

Ponadto możemy zastanowić się nad tym czy małe dziecko, poprzez swoje nieposłuszeństwo oraz celowe działanie, jest w stanie manipulować oraz doprowadzić do skrajnych zachowań swoich opiekunów. 

 

Zwróćmy proszę uwagę jak słabi psychicznie są ludzie i po przekroczeniu pewnych barier nie są w stanie myśleć racjonalnie i szukać pomocy. W momencie kiedy nie dajemy sobie rady popadamy w obłęd. Stajemy się zupełnie kimś innym, niż byliśmy wcześniej. A co najgorsze- z tego stanu nie jest tak prosto powrócić do normalności. 

 

To książka, która przedstawia wychowanie dziecka w zupełnie innym świetle, niż pokazywane jest to w mediach. Ukazuje problemy dotąd nieporuszane oraz traktowane jako temat tabu. Dzięki niej wejdziemy do świata, w którym to idealne dziecko jest potworem, a rodzice stają się ofiarami.