poniedziałek, 27 lipca 2020

Zaraza


Drodzy czytelnicy,

jeszcze nie tak dawno temu, a może i dawno (w końcu ten czas tak szybko mija…) prosiłyśmy Was o pozostanie w domu w czasie pandemii.

W dalszym ciągu mamy zagrożenie wirusem COVID-19 i nie powinniśmy go bagatelizować.

Zapewne wielu z Was zmieniło stosunek do tej choroby, przyznamy, że my też podchodzimy do niej z większym dystansem niż 6 marca 2020 roku.

Jeszcze większego dystansu nabrałyśmy po przeczytaniu Zarazy…

“Zaraza” to powieść, najlepszego brytyjskiego twórcy thrillerów o tematyce medycznej - Kena McClure’a. W małym miasteczku Skelmore pojawia się pierwszy przypadek pacjenta z dżumą płucną. Z racji tego, że miasteczko jest w złej kondycji ekonomicznej, władze szpitala próbują zataić informacje o tak poważnej chorobie aby nie odstraszyć napływających inwestorów. Dzięki nim w Skelmore pojawi się wiele nowych miejsc pracy, podwyższą się pensje społeczności lokalnej, a zarazem ich standard życia.

Przekazanie ogólnodostępnej informacji o przypadku dżumy, której w Anglii nie notowano od setek lat, wywołałoby panikę, zarówno wśród mieszkańców, jak i całego brytyjskiego społeczeństwa. Po odkryciu kolejnych przypadków władze miasta musiałyby zamknąc granice oraz wszystkie miejsca użyteczności publicznej (szkoły, sklepy, kina, teatry, baseny). Straty finansowe byłyby niewyobrażalne, a mieszkańcy załamaliby się. Przestój społeczno-gospodarczy nie wpłynąłby na nikogo pozytywnie..


Brzmi znajomo ? Oczywiście. Czytając tę książkę myślałyśmy, że przecież u nas podjęto takie działania, to nic nowego, nic niezwykłego, w końcu to przeżyłyśmy.


Jednakże w Skelmore przybywa zarażonych dżumą pacjentów. Skala jest tak ogromna, że nie da się w dalszym ciągu ukrywać wybuchu epidemii dżumy. Zarażeni po kilku godzinach intensywnych objawów umierają w samotności w szpitalnych korytarzach, domach, na ulicach.

Choroba w bardzo szybkim tempie rozprzestrzenia się i nie da się jej powstrzymać ponieważ… dotychczasowe leki oraz szczepienia nie działają. Miasto jest stracone, a wojsko widzi tylko jedną możliwość: spalenia całego miasta, by epidemia nie przeniosła się do innych regionów..


Doktor James Saracen - lekarz w miejskim szpitalu, codziennie stara się znaleźć przyczynę wybuchu epidemii dżumy. Nie poddaje się, ryzykuje swoje życie by ocalić mieszkańców miasta. Źródło epidemii odnajduje wśród średniowiecznych legend…

Czy James Saracen zdoła odnaleźć na czas źródło, z którego dżuma zaatakowała mieszkańców ? Na czas...przed wydaniem rozkazu o spaleniu całego miasta?

Zastanawiacie się dlaczego Zaraza wpłynęła na nabranie większego dystansu do wirusa COVID-19?

Dżuma to choroba zwana Czarną Śmiercią. Bakteryjna choroba zakaźna. Jedna z najstraszniejszych chorób, która wielokrotnie zmniejszyła populację. Zaczyna się od dymienicy czy powiększenia węzłów chłonnych, następnie występuje wysoka gorączka, osłabienie, wysoka potliwość, dreszcze, aż dochodzi do poważnych problemów z oddychaniem i utratą świadomości. Zapalenie płuc podczas dżumy ma charakter krwotoczny.

Brak odpowiedniego leczenia nie daje wielkich szans na przeżycie…

Czytając opisy tej strasznej choroby, która zabija każdego po kolej, dochodzimy do wnosku, że wirus COVID-19 nie jest aż tak inwazyjny, jak przypuszczano jeszcze pół roku temu. Oczywiście w dalszym ciągu przypominamy Wam o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, prosimy abyście pamiętali że stanowi dla nas zagrożenie. Jednakże nie chcemy dać się zwariować na punkcie koronawirusa i zamykać w domach, czekając aż sam zapuka do drzwi… Uważamy, że każdy z nas powinien przestrzegać obostrzeń, brać do siebie zalecenia ale jednocześnie filtrować doniesienia medialne na temat koronawirusa i… nie dać się zwariować :).

czwartek, 23 lipca 2020

Żmijowisko




Czytaliście takie książki, po których czuliście się otumanieni? Jakbyście przez chwilę byli świadkami tragicznych wydarzeń i nie wiedzieli co z tym doświadczeniem należy zrobić. Ukrywać się przed nim, czy też zgłosić to wyższym instancjom? Powiedzieć komuś, czy udawać, że nic się nie stało?

Jeśli tak, wiecie o co chodzi.

Jeśli nie, przeczytajcie "Żmijowisko".

Wojciech Chmielarz wymyślił bardzo intrygującą historię, a najbardziej intryguje w niej to, że jest współczesna i bardzo prawdopodobna. Autentyczność tego opowiadania zadziwia nas najbardziej. W końcu każdy z nas otacza się ludźmi, bliższymi czy dalszymi znajomymi, z którymi spotyka się od czasu do czasu, a nawet wyjeżdża na wakacje.. To normalne, że w większej grupie osób wystąpią zażyłości, a nawet romanse. Do tejże grupy dochodzą nowe osoby, zazwyczaj partnerzy członków bandy. Przychodzą osoby, których po prostu nie darzy się sympatią, ale również takie które lubimy od pierwszego spotkania. Ludzie się kłócą, godzą, kochają, nienawidzą. To jest po prostu życie. Normalne, codzienne. Są to sytuacje, z którymi można spotkać się w każdym mieście, państwie, po prostu na świecie. Wojciech Chmielarz wykreował bohaterów, którzy są tu, z nami, we współczesnym świecie. W naszym kraju, z puszką piwa w ręce, kieliszkiem bez popitki w drugiej, kiełbaską na grillu, dzwoniącym telefonem w kieszeni, publikowanymi zdjęciami na Faceboku i typową pogodą (są wakacje, więc musi padać).

I właśnie dlatego ta historia nas wciąga, ponieważ każdy z nas mógłby w niej uczestniczyć. Być świadkiem wydarzeń, które miały miejsce w Żmijowsku...

Czy wiecie już co tam się wydarzyło? Wydarzyło się coś strasznego. Zaginęła nastolatka, a jej zakopane w ziemi ciało odnaleziono dopiero po roku.

Kto zabił dziewczynę? Czy faktycznie za jej śmierć odpowiedzialny jest tylko zabójca czy też wszyscy, którzy byli tym czasie w agroturystyce i nie zwracali na niej większej uwagi? Ludzie zajęci własnymi sprawami, problemami oraz wakacyjną imprezą?

Czy zabójstwo to tylko akt, czyn, czy też wiele nałożonych na siebie sytuacji, przekroczonych granic, nerwów… A może to tylko skutek zbyt dużej ilości alkoholu?

Przedstawienie motywu zabójstwa dziewczyny byłoby zdecydowanie zbyt proste dla Wojciecha Chmielarza.Wojciech Chmielarz bardzo ceni sobie zachowanie ciągu przyczynowo-skutkowego i pokazuje nam, że nie wszystko jest tak proste jak nam się wydaje.

Autor książki dokładnie analizuje zachowania głównych bohaterów i przedstawia ich cechy, zalety, ale także wady. Przeprowadza między wersami analizę stanu psychicznego człowieka i pokazuje motywy, które mogą kierować człowiekiem i doprowadzić do tragedii,



To nie jest kryminał, w którym poszukujemy po prostu mordercy nastolatki, a morderca znajduje się i.. koniec.

To jest thriller psychologiczny, który rozkłada psychikę człowieka na bardzo małe cząsteczki. Pokazuje jego pragnienia, uczucia, emocje, abyśmy dostrzegli ile różnych wydarzeń składa się na frustrację. Jeśli dobrniecie do końca to będziecie zaskoczeni ile spraw może być przyczyną zabójstwa… i kto z powodu wielu życiowych błędów jest w stanie zabić dziewczynę.








poniedziałek, 20 lipca 2020

Zatrzymać Wrzask



Znała chwile, w których wewnętrzny krzyk rozsadzał jej bębenki, a wtedy była gotowa pokruszyć świat na kawałki, by go zagłuszyć. Zatrzymać wrzask




Larysa to najbardziej niezależna reporterka “Magazynu”. Chodzi własnymi drogami, nie przestrzega zasad ani konwenansów, jest niebywale zdeterminowana, a jej odwaga niebezpiecznie zmieszana jest z autodestrukcją. Bolesne wydarzenia z przeszłości sprawiły, że nie potrafi zaznać spokoju i za punkt honoru wzięła sobie rozwikłanie pewnej bulwersującej sprawy. I chociaż pętla na jej szyi zaciska się coraz mocniej, wie, że nie ma już odwrotu.
Brunon to cyniczny, pewny siebie, inteligentny i niezwykle wygadany śledczy. Jego dialogi wprawiają w osłupienie, a czasem zniesmaczenie. Może mieć każdą kobietę i wszystko czego zapragnie. Nie może zaznać tylko jednego - spokoju. Podobnie jak Larysa - przeszłość go nie oszczędzała. Nosi w sobie żałobę po szokującej, samobójczej śmierci swojej mamy, której dokonała w dniu jego urodzin.
Emilia to szczęśliwa kobieta, która wiedzie spokojne i dostatnie życie u boku kochającego męża i dwóch wspaniałych synków. Zdaje sobie sprawę, że wszystko co posiada uzyskała jedynie na skutek szczęśliwego splotu okoliczności. Tę harmonię burzy niepokojące wrażenie, że jest obserwowana. Ktoś na pewno bywa w jej domu - przekłada rzeczy, zostawia wiadomości, zakrada się na przyjęcie urodzinowe jej synków - tajemniczy mężczyzna ze zdjęcia. Emilia wyczuwa wszystkimi zmysłami obecność kogoś obcego. W książce poznajemy także historię nieżyjącej od kilkunastu lat Anny - pani profesor, która została uznana za chorą psychicznie po tym jak w popłochu wybiegła naga z domu, a także Niny - studentki pochodzącej z prostej, ubogiej rodziny. Jej ciało znaleziono w luksusowym apartamencie, w którym od jakiegoś czasu mieszkała.
Każda historia jest inna. Każdy dźwiga ciężar przeszłości i pomimo wielu różnic każdy z bohaterów ma za sobą niepokojącą przeszłość, która wpływa na teraźniejszość a także przyszłość… o ile można mówić o tych trzech trybach. Czy w tych przypadkach czas nie jest jedną linią, na którą nakładają się zdarzenia, ich konsekwencje, stanowiące przyczyny nowych wydarzeń i kolejnych skutków…

Co łączy te wszystkie historie? A może raczej kto sprawia, że obydwoje tak bardzo poranieni przez życie ludzie jak Larysa i Brunon muszą rozpocząć współpracę i kolejną niebezpieczną rozgrywkę po to by dowiedzieć się prawdy? A może prawda jest dużo bardziej złożona i nigdy nie pozna się jej w stu procentach? Jak wiele do ukrycia mają bliscy Larysy, Brunona i Emilii?
Zajrzyjmy do kolejnego świata kłamstw i prawdy - o ile taka faktycznie istnieje. Zastanówmy się nad powiązaniami bohaterów...bo przecież tak często stwierdzamy, że “świat jest mały”.Jedno jest pewne - akcja jest wartka, historia bardzo wciągająca, a obawy Emilii i Anny wynikające z wyczuwania czyjejś obecności w swoim domu tak sugestywne, że… radzę nie czytać tych fragmentów będąc samemu w domu wieczorem :)


Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie” 
Fryderyk Nietzsche


czwartek, 16 lipca 2020

Igrając z ogniem czyli "Lampiony"





„Drewniane poddasza, w większości nabite łatwopalnymi gratami, okazały się doskonałą pożywką dla śmiercionośnego ognia. Zajmowały się od siebie niczym papierowe lampiony.”




Ogień trawi, ogień niszczy ale też pozwala na odrodzenie. Wszystko rodzi się z niego ale i do niego powraca. Ogień stanowi myśl przewodnią trzeciego tomu serii “Cztery żywioły Saszy Załuskiej”.
Główna bohaterka jest utalentowaną profilerką policyjną. Niestety kłopoty to jej drugie imię. W przeszłości zdarzyło jej się przekroczyć swoje uprawnienia za co płaci wysoką cenę. Oprócz problemów w życiu zawodowym musi mierzyć się z własnymi demonami oraz tajemnicami, rzucającymi cień na jej życie. Kiedy zaczyna toczyć się wobec niej postępowanie, zdawać by się mogło, że nieoczekiwanie los się do niej uśmiechnął. Zostaje przyjęta na cywilny etat i oddelegowana do nowego zadania w Łodzi. Jednak Sasza coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że w związku z nową rolą staje się tylko pionkiem. Ktoś koniecznie chce użyć jej do rozgrywania swoich kart, przy okazji dając jej “nowe życie” i odbierając je, przysparzając mnóstwa nowych wrogów.
Tymczasem w Łodzi dochodzi do serii wybuchów bombowych i podpaleń. Czy śledczy mają do czynienia ze zwykłym piromanem czy możemy mówić już o zamachach terrorystycznych? Czy dzięki działaniom Saszy uda się ustalić kto za tym stoi? Prawda okazuje się jednak dużo bardziej złożona niż się może się wydawać…
Zgodnie z myślą przewodnią, w “Lampionach” mamy dużo ognia, zarówno poskromionego - w postaci atrakcji festiwalowej, jak i dzikiego, niszczącego, spalającego wszystko i wszystkich. Poznajemy szeroki przekrój społeczeństwa: od śledczych, którym daleko do ideału nieustraszonych stróżów prawa; “meneli” którzy dawno temu, w innym życiu, mieli wszystko, a dziś ich jedynym majątkiem jest butelka taniego alkoholu; artystów, których życie niejednokrotnie również wypełnione jest używkami; po “przeciętnych zjadaczy chleba”, którzy również poskromić muszą własne demony i lęki.

W “Lampionach” spotykamy się z problemem afer bankowych na miarę Amber Gold, nieuczciwych prawników, handlarzy narkotyków, bezwzględnych czyścicieli kamienic, wyłudzaczy majątków, nietolerancji wobec cudzoziemców, islamskich terrorystów, układów politycznych, przemocy wobec ludzi bezdomnych, chorej fascynacji ogniem oraz głęboko skrywanym okrucieństwem. Muszę przyznać, że ilość wątków i problemów, które porusza książka momentami przytłaczała mnie. Czyta się ją bardzo dobrze ale moją szczególną uwagę zwrócił nie tyle rys kryminalny, ile społeczny, miejski. Postacie, pomimo tego, że są przedstawicielami różnych warstw społecznych, zostały scharakteryzowane przez autorkę bardzo starannie, oddając klimat i specyfikę danej grupy społecznej czy zawodowej.
Za największy atut książki uważam to, że miejscem akcji jest Łódź. Bez wątpienia jest to powieść miejska. Katarzyna Bonda włożyła ogrom pracy w dokładne scharakteryzowanie obszaru oraz przedstawienie klimatu, społeczeństwa i typowo łódzkich pojęć. Opisywane w książce miejsca z pewnością są znane każdemu łodzianinowi. W “Lampionach” wkraczamy w świat starych, wymagających odnowy famuł, śródmiejskich podwórek, tajemniczych poddaszy i klatek schodowych zlokalizowanych wśród ulic: Włókienniczej, Ogrodowej, Wschodniej. Poznajemy postać Ślepego Maksa - legendarnego łódzkiego gangstera z dzielnicy Bałuty. I chociaż Łódź ma do zaoferowania znacznie więcej niż zdewastowane kamienice, stanowią one idealną scenerię dla powieści kryminalnej. W książce znaleźć możemy także opisy murali (ze szczególną charakterystyką tego z wizerunkiem Artura Rubinsteina); pozostałości po przemysłowej historii Łodzi, w postaci pałaców i rezydencji fabrykantów oraz monumentalnych fabrycznych pozostałości. Stara cegła miesza się tutaj z nową, czerwoną, klinkierową, która daje życie odrestaurowanym budynkom. Widzimy eleganckie miejsca jak Hotel Andels oraz charakterystyczne obiekty jak pomnik Juliana Tuwima. Jeśli nie możecie pozwolić sobie w tej chwili na wycieczkę do Łodzi, książka Katarzyny Bondy nie ruszając się z kanapy, pozwoli Wam odbyć podróż do naszego rodzinnego miasta. Jeśli jednak zdecydujecie się na małą wycieczkę z pewnością zauważycie, że Łódź to miasto kontrastów, gdzie stare kamienice z “Lampionów” sąsiadują z blokowiskami z wielkiej płyty oraz nowoczesnymi apartamentowcami i klimatyczną, odrestaurowaną zabudową usługową. 


wtorek, 14 lipca 2020

Uwaga! Chwila dla masonów, mopsów i pszczół !




Bohaterkami opowiadania są dwie przyrodnie siostry, które poznają się na pogrzebie ojca. 

Ich imiona są bardzo oryginalne: Tycjana oraz Angelina Michalina. W tej rodzinie wszyscy noszą imiona po znanych artystach (Angelina pochodzi od Michała Anioła - Michelangelo - Michalina&Angelina; Tycjana od włoskiego malarza Tycjana). 

Życie zawodowe sióstr również jest bardzo interesujące. Tycjana jest konserwatorką dzieł sztuki, a Angelina charakteryzatorką teatralną. Dzięki temu mają sporą wiedzę o historii, szczególnie biorąc pod uwagę, iż ojciec był bibliotekarzem w Pracowni Zbiorów Masońskich.

Ekscentryczna ciotka Józefina, wątpi, że ojciec sióstr zmarł z przyczyn naturalnych. Snuje teorie o morderstwie a żeby rozwiązać tę zagadkę wynajmuje prywatnego detektywa. Ma on jednak pewną wadę… jest alkoholikiem. Siostry rozpoczynają więc własne śledztwo, aby znaleźć mordercę taty. 

Nie jest to zwykły kryminał. Czytając “Córkę nieboszczyka” możemy zapoznać się z historią oraz tradycjami Masonów, z którymi związani są wszyscy bohaterowie… 

Kojarzycie termin Wolnomulatrstwo? Ewentualnie Masoneria? 
Celem tego tajnego ruchu społecznego było stałe duchowe doskonalenie człowieka. Masoni wyznawali pewne przekonania, które można poznać podczas wdrażania się w ich system. Poznając kolejne prawdy i morale przechodzi się w hierarchii coraz wyżej… W trakcie wkraczania na kolejne poziomy wtajemniczenia masonom towarzyszą rytuały, które umacniają poczucie wspólnoty. Masoneria posiada wiele symboli, najbardziej popularne to cyrkiel (oznaczający mądrość, wiedzę), węgielnica (oznacza równowagę i szczerość), akacja (oznaczająca nieśmiertelność). 


Oprócz połączenia losów głównych bohaterów z kulturą masonów,w książce zostaje nawiązane do wielu dzieł sztuki i historii - ponieważ wraz ze śmiercią Tomasza Reja ginie miniaturowy, bardzo cenny portret (a może nawet jest to portret z kosmykiem włosów Carycy Katarzyny? A może jednej z pierwszych polskich malarek protegowanych przez S. Poniatowskiego?).  Dzięki nawiązaniu do sztuki możemy poznać wiele ciekawostek historycznych oraz nauczyć się nowych rzeczy (a my lubimy się uczyć!).

W książce odnajdziemy dużą dawkę sarkazmu i ironii, dzięki czemu pozycję tę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Wątek kryminalny z połączeniem elementów komedii jest idealnym zabiegiem, który sprawia, że śmiejemy się, a jednocześnie zastanawiamy w jaki sposób z mordercą powiązani są masoni, pszczoły oraz mopsy. Dawno nie czytałam tak zabawnych dialogów oraz opowieści o sekretach rodzinnych, których w życiu codziennym jest przecież pełno. 

czwartek, 9 lipca 2020

Jak żyć? :)




Lubimy sięgać po bardzo różną tematykę. Ostatnio dominują w naszej biblioteczce thrillery i kryminały ale… ileż można się bać? :) Nieobca jest nam także tematyka wojenna, reportaże czy lekkie “babskie” powieści. Natomiast dzisiaj chcemy zaprezentować Wam zbiór trzech książek z kategorii lifestyle. Bardzo rzadko zdarza nam się sięgać po takie pozycje dlatego tym bardziej Wam je polecamy - skoro zainteresowały takich niedowiarków jak my :)

Słynna już seria książek z leniwcem na okładce chodziła za mną już od dawna. Byłam więc bardzo zadowolona kiedy dostałam je w niespodziance urodzinowej. Czułam w kościach, że pierwsza część “Jak mniej myśleć” będzie czymś dla mnie, ponieważ dzięki szybkiemu przekartkowaniu już wiedziałam, że mam w sobie coś z osoby nadwydajnej mentalnie (określenie autorki). Czyli osoby emocjonalnej, nadwrażliwej, odczytującej komunikaty niewerbalne, bardziej uważnej, empatycznej i jak mówi książka “analizującej bez końca”. Z książki dowiedziałam się, że każda półkula naszego mózgu ma swoją mowę. Język lewej można przyrównać do cyfrowego, bardziej ścisłego. Natomiast język prawej jest bardziej analogowy, holistycznie postrzegający rzeczywistość. Co ważne, w zależności od tego, która półkula mózgu u nas dominuje odmiennie postrzegamy rzeczywistość, a sposób myślenia i mentalność zależą od położenia ośrodka rozumowania. U większości z nas dominuje półkula lewa, natomiast u nadwydajnych - prawa. Oznacza to, że myślenie takich osób jest bardziej rozgałęzione, przebiega wielotorowo, a myśli często kłębią się “nie dając spokoju”. Dowiadujemy się także o kilku “hiper”: hiperprzenikliwości, hiperempatii oraz hiperestezji czyli inaczej mówiąc przeczulicy danego zmysłu np. węchu.
Książka pomaga zrozumieć, że bycie nadwydajnym to dar, a nie przeszkoda. Pozwala okiełznać swoje reakcje i zachowania, a także tok myślenia osób, które być może mamy w swoim otoczeniu. A wszystko co przybliża nas do zrozumienia samych siebie i nabrania większej wyrozumiałości w stosunku do innych jest moim zdaniem niezwykle ważne. W książce zawartych zostało wiele przykładów zaczerpniętych z doświadczeń i praktyki autorki Christel Petitcollin. Książka napisana jest dosyć przystępnie, chociaż nie brakuje w niej profesjonalnego języka i czasem przydługich opisów związanych z prowadzonymi badaniami. W książce jako bardzo szczególna nadwydajność został też opisany Zespół Aspergera. Chociaż odnajduję w sobie niektóre cechy osoby nadwydajnej to nie ze wszystkim mogę się zgodzić. Książka nieco szufladkuje takie osoby jako te mające duże trudności z nawiązywaniem relacji międzyludzkich, odrzucone i niezrozumiałe. 
Książka “Jak lepiej myśleć” stanowi rozwinięcie i uzupełnienie pierwszej części. Uważam, że daje więcej, niż część pierwsza, wskazówek i narzędzi, które można wprowadzić w swoje życie. Przekazuje prostą ale bardzo istotną prawdę: “Jak inni mieliby cię zrozumieć, zaakceptować, pokochać skoro ty sam tego nie robisz?” Mówi także o niskim poczuciu własnej wartości, z którego wyrasta w nas potrzeba uzyskania aprobaty i potwierdzenia przez otoczenie słuszności naszych decyzji. Ale nic z tego - nikt nigdy nas nie uspokoi, rolą innych nie jest budowanie naszej wiary w siebie - to tylko i wyłącznie nasze zadanie i nasza mała-duża misja :)



Trzecią, książką, o której chcemy Wam opowiedzieć jest “Slow life - zwolnij i zacznij żyć”. Muszę przyznać, że książka ta bardzo mnie wciągnęła. Dwie wcześniej opisane pozycje czytałam naprzemiennie z beletrystyką (jednak swojej natury nie oszukam - potrzebuję fabuły :)), natomiast książkę Joanny Glogazy “wciągnęłam”. Autorkę tej pozycji śledzę w mediach społecznościowych już od dłuższego czasu i bardzo podoba mi się jej podejście do świadomego życia, racjonalnych zakupów i ograniczenia w posiadanych przedmiotach. Daleko mi do perfekcji w tych dziedzinach jednakże malutkimi kroczkami podążam tę ścieżką ponieważ bardzo mnie fascynuje. “Slow life” napisane jest bardzo lekkim językiem, czytając miałam wrażenie jakbym po prostu rozmawiała z autorką. Z książki możemy dowiedzieć się, że tytułowy nurt, chociaż nazwę zaczerpnął z języka angielskiego i brzmi nowocześnie, nie jest niczym innym jak połączeniem starożytnych filozofii i wartości największych religii. Zakłada prowadzenie harmonijnego i szczęśliwego życia, w którym stawiamy na jakość a nie ilość. Dotyczy to wielu aspektów życia, nie tylko liczby posiadanych przedmiotów ale także relacji z innymi ludźmi, sposobu spędzania wolnego czasu i odpoczynku, rozwoju naszych zainteresowań oraz organizacji. Mówi jak nie marnotrawić naszego czasu i nie dopuścić do tego aby czas przeciekał nam przez palce przynosząc tylko rozczarowanie i frustracje. Książka podzielona jest na rozdziały i podrozdziały. Łatwo można wrócić do interesujących nas pojęć, dzięki temu, że są one wyszczególnione na marginesach. W środku znajdziemy także wywiady z inspirującymi osobami, wypunktowane “zasady” oraz ćwiczenia pozwalające lepiej poznać nam samych siebie i swoje potrzeby. Książkę czyta się z zaciekawieniem ponieważ nie jest ona napisana z punktu widzenia eksperta. Joanna Glogaza wielokrotnie podkreśla w niej jak długą drogę przebyła po to aby zmienić swoje życie na lepsze. Ona też popełniała i nadal popełnia błędy. Jednakże na bazie swoich doświadczeń i dzięki zgłębianiu przez lata tego tematu, pomaga innym w tym mozolnym ale przyjemnym procesie - robienia czegoś dla siebie, tak aby przeżyć swoje życie jak najlepiej i jak najpełniej, w zgodzie ze sobą. 


poniedziałek, 6 lipca 2020

Zapraszamy do Instytutu.



Czy mi się to śni?
- pyta każde małe dziecko, każdy nastolatek. 




Każdy kto trafia do Instytutu. 


S. King zabiera nas w podróż do Maine w Stanach Zjednoczonych. Został zbudowany tu ośrodek badawczy. Jeśli myślicie że przeprowadzają tu badania dotyczące produktów bio, nowych i skuteczniejszych lekarstw, chemii kosmetycznej czy też przeprowadzane są próby wyprawy w kosmos to jesteście w błędzie. Nic bardziej mylnego... 



To właśnie charakteryzuje Instytut. Istnieje, ale nikt o nim nie wie. A jak ktoś się dowie to albo zaczyna dla niego pracować albo długo nie pożyje...


Do Instytutu trafiają dzieci. Zarówno kilkulatki, które nie potrafią zdążyć do łazienki za potrzebą, jak i zbuntowane nastolatki, które powinny niebawem pisać pierwsze egzaminy dojrzałości. Dzieci charakteryzuje jedna cecha. Mają zdolność telepatyczną bądź telekinetyczną. Zdolności telepatyczne to możliwości spojrzenia w umysł drugiej osoby. Czytanie jej w myślach oraz wywieranie wpływu na te myśli by obrały inny kierunek. Umiejętności te pozwalają dowiedzieć się o wszystkim, czego druga osoba nie chciałaby ujawnić. Zdolności telekinetyczne pozwalają przesuwać przedmioty. Dzięki sile umysłu można zmieniać miejsce położenia niektórych rzeczy. Osoby z telekinezą, pod wpływem emocji, są w stanie doprowadzić do wybuchów, zniszczeń. 

Zarówno pierwsza, jak i druga zdolność, jest bardzo niebezpieczna i może spowodować więcej szkód niż pożytku. Aczkolwiek... organizacje państwowe i naukowcy wolą wykorzystać te umiejętności, jak twierdzą - dla dobra ogółu, nawet kosztem życia dzieci.

Pojawiają się na chwilę. Zabijają rodziców i opiekunów. Zabierają wszystkie rzeczy, które dziecko lubi i używa w codziennym życiu. A potem je porywają, zabierają do Instytutu, by zmieniło bieg wydarzeń, zmieniało świat. Wmawiają mu, że jego rola jest nieoceniona, a po wszystkim, już niedługo, za chwilę, powróci do swojego pokoju, do swojej rodziny i wymarzą mu to wszystko co przeżył z pamięci, aby nie miał złych wspomnień. 


Czy aby na pewno? Żadne dziecko nie chce w to uwierzyć. Podświadomie czują, że ich dni są policzone, a w ostatnich godzinach będą królikami doświadczalnymi, gdy...do Instytutu trafia Luke Ellis. Dziecko o niesamowitych zdolnościach, zarówno telepatycznych jak i telekinetycznych, a także życiowej mądrości. Staje się on ostatnią nadzieją na ujawnienie Instytutu. 

Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda świat w ośrodku badawczym, jakie eksperymenty prowadzone są na dzieciach oraz jaki wyższy cel ma zostać osiągnięty dzięki tym zdolnościom - zapraszam do do Instytutu.

czwartek, 2 lipca 2020

Cymanowski Młyn




W kaszubskim Cymanowskim Młynie proza życia przeplata się z miejscowymi legendami, burzliwą historią i demonami przeszłości. Z pozoru niewinne zachowania prowokują te groźne, które zaważą na całym życiu.


Małżeństwo Moniki i Macieja przeżywa kryzys. Od dawna nie patrzą już w jednym kierunku. Ona myślami i sercem ciągle zatopiona w przeszłości, kochająca swoją pierwszą miłość, mężczyznę, który zginął w wypadku. On oschły, skupiony na pracy i dostatnim życiu. Ostatnią szansą dla tych dwojga okazuje się niespodziewany wyjazd do agroturystyki prowadzonej przez Jerzego i jego syna Łukasza. Miejsce, chociaż z braku funduszy nieco zaniedbane, jest niezwykle urokliwe. Monika i Maciej szybko ulegają sielskiej atmosferze, rozkoszują się pitą o poranku na werandzie kawą, niespiesznym trybem życia, domowym, zdrowym jedzeniem i piękną, dziewiczą przyrodą. Monika po raz pierwszy od dawna zaczyna wierzyć, że jej małżeństwo może przetrwać. Para odkrywa siebie na nowo. Niestety sielankę przerywa nagły wyjazd Macieja. Przedłużająca się nieobecność i lakoniczne wiadomości od męża sprawiają, że Monika coraz silniej utwierdza się w przekonaniu, że myśl o rozwodzie, chociaż zdawała się już być historią, jest jak najbardziej prawdopodobna. Coraz więcej czasu zaczyna spędzać z synem właściciela. Miejscowe legendy i jedna szalona decyzja tej dwójki sprawia, że wokół nich zaczynają się dziać coraz dziwniejsze i trudne do wytłumaczenia rzeczy. Łukasz zaczyna niebezpiecznie przypominać Monice jej nieżyjącego narzeczonego. Wie o rzeczach, o których nie miał prawa wiedzieć, uśmiecha się w tak znajomy sposób i… kocha. Tylko czy to jest możliwe? Czy naprawdę Monika może zacząć od nowa z miłością swojego życia?





Jerzy także dostrzega zmiany w zachowaniu syna. Zaczyna się go bać. Już od dawna uważał, że zainteresowanie syna okultyzmem i jego tajemnice nie przyniosą niczego dobrego. Tylko czy nieco zdziwaczały starszy pan sam nie skrywa sekretów? Może to jego powinno się bać? Czy wie coś na temat zaginięcia pewnego małżeństwa sprzed laty? W jakim celu udaje się w nocy na Pomarliskie Błeta? Miejscowi wierzą, że giną na nich ludzie, a dziwne dźwięki, które są stamtąd słyszalne to wołanie Jej - topielicy, niedowiarki natomiast uważają, że to tylko odgłosy ptactwa, odpowiednio ubarwione ludzkim strachem. Tylko jak wytłumaczyć to, że Jerzy, podczas swojej wyprawy na bagna, był pewien, że Ona stoi tuż za nim?


Muszę przyznać, że początkowo nie mogłam się wkręcić w fabułę ale z każdym kolejnym rozdziałem byłam coraz bardziej zainteresowana. Powieść łączy w sobie wątki obyczajowe (stąd bardzo dobrze przedstawione rozterki i przemyślenia bohaterów a także rozwinięta historia małżeńska Moniki i Macieja), thriller (trzyma w napięciu i muszę przyznać, że jest zaskakująca), a także elementy nadprzyrodzone - jak na przykład owiane złą sławą bagna i błąkające się po nich dusze. Historia jest przedstawione z perspektywy czterech bohaterów: Moniki, Macieja, Jerzego oraz Łukasza. Akcja toczy się powoli, stopniowo z beztroskiego klimatu kaszubskiej wsi, budując niepokojący obraz ludzkiej natury - zgodnie, z którą każdy z nas ma swoje sekrety i przewinienia. Podsycane odpowiednimi okolicznościami i nieprawdopodobnymi zdarzeniami prowadzić mogą one do katastrofy.