czwartek, 20 sierpnia 2020

Ołówek


“Jestem tylko ołówkiem w ręce Boga”
Matka Teresa z Kalkuty


Fascynuje, przeraża, śmieszy, zaskakuje nas życie książkowych postaci. Zazdrościmy im, utożsamiamy się z nimi, podążamy wraz z nimi tropem tajemnic, podróżujemy w najdalsze zakątki, odkrywamy siebie, romansujemy… Jednak co jeśli to nie fikcja? Jeśli historia opisana w książce dzieje się naprawdę i porusza każdą komórkę naszego ciała?

“Ołówek” to historia Katarzyny Rosickiej - Jaczyńskiej. Pięknej, niezależnej, przebojowej kobiety sukcesu, właścicielki agencji modelek, adorowanej przez mężczyzn, matki trójki dzieci. Katarzyna uwielbiała dynamikę życia, adrenalinę, nieprzewidywalność. Jednak w pewnym momencie jej życie zatrzymuje się. Gwałtownie i niespodziewanie. Pierwsze oznaki tego co miało nastąpić później pojawiły się znikąd. Lekkie zachwianie równowagi. Upadek - bez żadnej przyczyny. Diagnoza, zatrważająca - SLA - stwardnienie zanikowe boczne.


“I tutaj powinna kończyć się historia jej życia, a ona właśnie teraz dopiero się zaczyna”


Książka jest autobiografią, stanowi zapis przeżyć Katarzyny, w którym daje upust swoim emocjom. Wspomina życie jakie wiodła zanim pojawiły się pierwsze symptomy choroby. A potem kolejne. Jak stopniowo traciła kontrolę nad swoim ciałem i życiem, które zmieniło się diametralnie. Pozwala chociaż trochę zrozumieć co może czuć osoba tak poważnie chora, która bez pomocy innych nie jest w stanie wstać, ani usiąść, nie mówiąc o innych podstawowych czynnościach, ponieważ niestety choroba szybko postępowała. Katarzyna stała się więźniem własnego ciała. Nadal rozumiała wszystko co działo się dookoła niej, samej nie mogąc wyartykułować swoich potrzeb, myśli. Miała wrażenie jakby obserwowała z boku własne życie.


W swojej książce unaocznia brak wyczucia i wręcz bezduszność otoczenia, dla którego niepełnosprawny często przestaje być człowiekiem. Mówi się w jego obecności, o nim, w trzeciej osobie, podczas gdy wszystko w środku takiej osoby krzyczy “halo, tu jestem, mów do mnie!”. Niestety bardzo często jest to jedynie głuchy krzyk. Ledwie dosłyszalne wołanie. W książce pojawia się też pewne zdanie, które dobrze utkwiło w mojej pamięci - “Zdrowy nie ma humoru, chory ma fochy”. Tak właśnie, bardzo często opiekunowie odbierają potrzeby i zdanie osób niepełnosprawnych. Jakby nie mieli prawa do zgłoszenia sprzeciwu, zasygnalizowania potrzeb. Autorka bardzo wiele miejsca w książce poświęca także relacji osoba niepełnosprawna - rodzina. Gdzie pomimo miłości i więzi także pojawia się zniecierpliwienie, frustracja, złość. Na życie, Boga, los - można wybrać wedle uznania. Aż wreszcie na osobę chorą. Opieka bardzo często przekracza możliwości fizyczne, psychiczne czy nawet finansowe najbliższych. Co oczywiście nie tłumaczy pewnych zachowań i słów, których dopuścili się wobec autorki jej najbliżsi ale pozwala może… zastanowić się nad naszym człowieczeństwem. Każdy z nas jest tylko człowiekiem a żadne z nas nie może być pewnym jak zachowałoby się w sytuacji skrajnego zmęczenia spowodowanego tak zaawansowaną opieką nad drugą osobą.

“Ołówek” stanowi także bardzo ciekawy zapis odczuć Katarzyny, spostrzeżeń, które nabyła “stojąc z boku życia”. Przyglądając się zza sceny jak nieoczekiwany widz. Jej zdolność obserwacji otoczenia a także odczuwanie niebywale wyostrzyło się podczas choroby. Źle ułożona poduszka potrafiła wyrządzić niewyobrażalny ból. Napój podany w zbyt szybkim tempie - spowodować zachłyśnięcie.


Myślę, że warto także dodać, że “Ołówek”, dzięki specjalnemu sprzętowi umożliwiającemu obsługę komputera, został napisany przez Katarzynę. Dzięki temu tak trafnie oddaje wszystkie jej myśli i spostrzeżenia, które przez lata tak bardzo dusiła w sobie. Sprzęt umożliwił jej także komunikowanie się z ludźmi na forach internetowych poświęconych SLA. To właśnie od takiego miejsca rozpoczęła się jej droga do wydania własnej książki. Wpisy Katarzyny na forum były bardzo dobrze przyjmowane. Dawały jej także motywację i siłę do życia, sprawiały, że czuła się potrzebna.

Autobiografia Katarzyny napisana jest w bardzo dobrym stylu. Trudne przeżycia mieszają się w niej ze wspomnieniami beztroskich chwil, stanowiąc niechronologiczny zapis życia Katarzyny. Czytając można odnieść wrażenie jakby słuchało się jej opowieści, nieuporządkowanej, czasem chwilowo odbiegającej od pierwotnej myśli.

Z książki płynie bardzo wiele mądrości. Ukazuje triumf umysłu nad słabym ciałem, radość z małych, najprostszych rzeczy, determinację wbrew druzgocącym diagnozom lekarzy. Uczy jak zapewnić chorym godność i szacunek. Jak często słyszymy, że zdrowie jest najważniejsze? Wielokrotnie. Jednakże “Ołówek” przekazuje tę wartość w bardzo prosty i autentyczny sposób. 




3 komentarze:

  1. Pasuję mi, chętnie bym przeczytał. Tyle w tym prawdziwości, lubię takie książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie, otwiera oczy i pozwala chociaż trochę lepiej zrozumieć osobę chorą.

      Usuń
  2. Polecamy serdecznie tę książkę

    OdpowiedzUsuń